Zespół policystycznych jajników to zagadkowa choroba endokrynologiczna dotykająca ok. 15% kobiet w wieku rozrodczym. Jest najczęściej występującym zaburzeniem hormonalnym u kobiet i najczęstszą przyczyną żeńskiej niepłodności. Nieleczony PCOS sieje spustoszenie w organizmie, dlatego tak ważna jest wczesna diagnoza.
Zespół policystycznych jajników (PCOS, z ang. Polycystic Ovary Syndrome) jest jedną z chorób cywilizacyjnych o podłożu genetycznym. Współczesna medycyna wie o niej dużo, ale patomechanizmy powstawania zmian w jajnikach prowadzących do PCOS nie są do końca zbadane. Ich przyczyną są zaburzenia hormonalne i zbyt wysoki poziom męskich hormonów płciowych. Co to oznacza dla pacjentek? Wyjaśniamy czym jest choroba, jakie są jej objawy i jak przebiega leczenie.
PCOS to choroba wielowymiarowa i dziwna. Dlaczego? Bo, jak wyjaśnia dr Jacek Tulimowski, ginekolog z wieloletnim doświadczeniem, nawet w specjalistycznej literaturze medycznej definicje tej choroby różnią się od siebie, podawane są inne schematy leczenia i diagnostyki. Choć opis tej jednostki pojawił się pierwszy raz już w 1935 roku, to wciąż co kilka lat pojawiają się nowe wątki w temacie PCOS, a lekarze z całego świata spotykają się podczas sympozjów naukowych i opracowują nowe kanony postępowania medycznego.
„Mamy dziś lepsze narzędzia diagnostyczne, metody badawcze i nowoczesne leki, ale każda pacjentka choruje inaczej i każda ma swoją historię do opowiedzenia. Terapia jest długoterminowa, od pacjentek wymaga cierpliwości, a od lekarzy indywidualnego i interdyscyplinarnego podejścia, współpracy ginekologa z endokrynologiem, kardiologiem, dietetykiem, diabetologiem, a często psychologiem. Nieleczony PCOS sieje spustoszenie w organizmie, powoduje nadciśnienie i cukrzycę typu 2, upośledza pracę nerek i aż trzykrotnie zwiększa ryzyko zachorowania na raka szyjki macicy oraz nowotwory piersi. Dlatego tak ważne jest wczesne rozpoznanie choroby i rozpoczęcie leczenia” – przekonuje dr Tulimowski podczas wykładu online wygłoszonego na zaproszenie Wszechnicy Żywieniowej SGGW. A więc, do dzieła!
Spis treści
Krok pierwszy – diagnoza: jajniki jak „sznury pereł”
Pacjentki z podejrzeniem PCOS najczęściej trafiają do gabinetów lekarskich z powodu nieregularnych miesiączek, braku owulacji i problemów z zajściem w ciążę, ale zakres występujących zaburzeń jest dużo szerszy: od problemów z metabolizmem glukozy i insulinooporności aż po zaburzenia w gospodarce androgenami i nadciśnienie tętnicze. Zazwyczaj kobiety te mają też charakterystyczny dla choroby wygląd: nadwagę, przetłuszczającą się skórę i włosy, zmiany łojotokowe, bardzo intensywny trądzik, problemy z nadmiernym owłosieniem w miejscach typowych dla mężczyzn ( hirsutyzm) lub przeciwnie – problemy z przerzedzeniem włosów i łysieniem ( znacznie rzadziej).
Podczas wywiadu lekarskiego okazuje się także, że pacjentki mają zaburzenia metabolizmu, nie mogą zrzucić wagi pomimo intensywnych starań i regularnego uprawiania sportu, mają spore dzienne wahania wagi ( głównie otyłość brzuszna) i zaburzenia lipidowe. Czasami pojawia się maskulinizacja, czyli wzrost masy mięśniowej, zmiana sylwetki i barwy głosu.
Według najnowszych danych ( kryteria rotterdamskie) – żeby lekarz mógł postawić diagnozę PCOS pacjentka musi spełnić 2 z 3 niżej wymienionych warunków:
- nieregularnego miesiączkowania/braku owulacji,
- nadmiaru hormonów męskich (testosteronu, androstendionu), kliniczne lub biochemiczne objawy hiperandrogenizmu ( badania hormonalne należy wykonać w 3-5 dniu cyklu, czyli zaraz po lub jeszcze w trakcie miesiączki)
- nieprawidłowego obrazu jajników w przezpochwowym badaniu ultrasonograficznym. Podczas takiego badania lekarze oceniają wielkość i objętość jajników ( jajniki policystyczne są duże, mają ponad 10 ml objętość, zawierają dużo drobnych pęcherzyków) jeśli ich liczba przekracza 20 sztuk, a średnica jest w przedziale 2,8-2,9 mm – to można podejrzewać PCOS. Jak pisze Mama Ginekolog na swoim blogu, obraz pęcherzyków w jajniku policystycznym przypomina sznur pereł albo ser szwajcarski.
Krok drugi – leczenie: „Diagnoza to nie wyrok! Pacjentki z PCOS mogą zajść w ciążę i urodzić zdrowe dziecko”
„Diagnoza może przytłaczać, ale nie traktujmy tego rozpoznania jako wyroku bez odwrotu terapeutycznego!” – apeluje dr Tulimowski i zapewnia, że pacjentki z rozpoznanym PCOS mogą zajść w ciążę i urodzić zdrowe dziecko, co potwierdza także prof. Krzysztof Łukaszczuk z kliniki Invicta:
„Pacjentki z PCOS mogą mieć gorszej jakości komórki jajowe, ale większość z nich rokuje bardzo dobrze pod względem płodności. Tylko niewielka część kobiet wymaga stymulacji i zapłodnienia pozaustrojowego. Ale nawet u takich pacjentek zwykle jesteśmy w stanie uzyskać kilka dobrej jakości dojrzałych zarodków. Podejście musi być indywidualne i czasami niestandardowe. Ważna jest też rezerwa jajnikowa i wiek, ale pamiętajmy że pacjentki ze zdiagnozowanym w młodości PCOS zaczynaja mieć regularne cykle ok. 38 roku życia, co oznacza, że są dłużej płodne niż przeciętnie kobiety”.
Dr Tulimowski wspomina z kolei jedną ze swoich pacjentek z rozpoznanym policystycznych jajników, której inni lekarze nie dawali dużych szans na macierzyństwo. „I wiecie co? Prowadziłem jej trzy ciąże, każda z nich zakończyła się szczęśliwym porodem. Nigdy nie mów pacjentce nigdy!” – podsumowuje lekarz z uśmiechem.
Krok trzeci – uśpienie choroby: „objawy wracają jak bumerang”
Leczenie zespołu PCOS zawsze ma charakter indywidualny i dopasowane jest do planów prokreacyjnych i życiowych pacjentki. „Jedna chce schudnąć, dla drugiej priorytetem jest zdrowa cera i poprawienie wyglądu, a dla trzeciej – zajście w ciążę – wylicza dr Tulimowski”. Terapia medyczna w każdym z tych przypadków jest inna, każda jest równie ważna także z punktu widzenia zdrowia psychicznego i poprawienia komfortu życia cierpiącej pacjentki.
Kwestie trądziku pomagają stabilizować nowoczesne dwuskładnikowe leki hormonalne o działaniu antykoncepcyjnym, ale zanim lekarz je przepisze, powinien zlecić wykonanie badań, które wykluczą jakiekolwiek przeciwskazania medyczne. Każda pacjentka przed podjęciem terapii hormonalnej powinna wykonać USG piersi, jajników, cytologię, badanie krwi, badanie układu krzepnięcia, poziomu stężenia glukozy. „ Jeśli pacjentka czuje się dobrze i preparaty hormonalne nie wykazują żadnych działań ubocznych, leczenie, które w zasadzie polega na uśpieniu choroby może być kontynuowane. Niestety PCOS nie da się wyleczyć, po odstawieniu leków objawy często wracają”.
W przypadku kobiet, które chcą zajść w ciążę stosuje się zazwyczaj leki obniżające stężenie prolaktyny, preparaty poprawiające owulację, a także suplementację kwasu foliowego, preparaty z choliną. W przypadku towarzyszącej schorzeniu insulinooporności kiedy zaburzony jest system metabolizmu glukozy, stosuje się nowoczesne preparaty obniżające poziom insuliny.
Kobiety z PCOS nawet po urodzeniu dziecka muszą być pod stałą kontrolą lekarza, niektóre farmaceutyki pacjentki cierpiące na wielotorbielowatość jajników muszą przyjmować do końca życia. Bardzo ważnym czynnikiem leczenia PCOS, równie skutecznie zmniejszającym objawy choroby co farmakologia, jest redukcja masy ciała.
Krok czwarty – dieta i aktywność fizyczna: zacznij od podstaw!
Szacuje się, że mniej więcej połowa pacjentek ze zdiagnozowanym zespołem policystycznych jajników jednocześnie boryka się także z insulinoopornością lub cukrzycą. Dobrze dobrana dieta powinna pozytywnie wpływać na oba problemy zdrowotne, łagodzić ich przebieg i poprawiać samopoczucie pacjentki. To absolutna podstawa terapii. Zwolnij, wyśpij się i zaplanuj zdrowe posiłki.
Dietetyczka Elżbieta Potentas podkreśla, że normalizacja masy ciała ( zarówno w przypadku nadwagi, jak i niedowagi) pozwala na normalizacje cyklu miesiączkowego i przywrócenie prawidłowej owulacji. „Należy unikać wahania poziomu cukru we krwi – spożywać 4-5 posiłków dziennie w regularnych odstępach czasu. W jadłospisie powinny znaleźć się produkty pełnoziarniste zawierające dużo błonnika, oraz warzywa i owoce ( o niskim indeksie glikemicznym), a także dobrej jakości oleje, orzechy i nasiona, które dostarczą odpowiedniej ilości tłuszczu. Ważne jest wyeliminowanie soi, która zawiera dużo fitoestrogenów i produktów wysoko przetworzonych. Zwróćmy uwagę na zawartość składników w diecie: możemy zwiększyć ilość białka kosztem węglowodanów” – tłumaczy dietetyczka.
Z kolei Małgorzata Bekier z GdziePoLek zwraca uwagę, że samo zrzucenie kilogramów nie oznacza, że pozbędziemy się PCOS. To schorzenie wielopoziomowe, wymagające sumiennej pracy i zaangażowania, bo objawy choroby często wracają jak bumerang: „Korzystne dla naszego zdrowia jest utrzymanie diety zbilansowanej, jednak przyczyny PCOS są dużo bardziej skomplikowane, dlatego nie warto obwiniać się z powodu popełnianych błędów żywieniowych. Jednak powrót na dobre tory – ze zbilansowaną dietą i aktywnością fizyczną, jest podstawą całej terapii.” Potwierdzają to pacjentki.
Blogerka Julia Caban opisała w mediach społecznościowych swoje zmagania z tym medycznym problemem i jego nieprzyjemnymi, często wstydliwymi dla młodych kobiet konsekwencjami: łysieniem plackowatym i trądzikiem hormonalnym.
Historia pacjentki: „Dosłownie łysiałam”
Zespół policystycznych jajników zdiagnozowano u niej w 2015 roku: „ Podupadłam na zdrowiu całkowicie, wyglądałam i czułam się okropnie, miałam podwyższony wynik androstendionu ( czyli męskich hormonów płciowych), nieregularne cykle miesiączkowe i dosłownie łysiałam. Trochę to trwało zanim organizm wrócił do normy. Co najbardziej pomogło w moim przypadku?
Po pierwsze – dieta. Wyeliminowałam produkty przetworzone i cukier rafinowany, który bardzo wpływa na hormony. Od razu zauważyłam wygaszanie stanów zapalnych na skórze twarzy. Nieocenione okazały się zioła, wierzbownica w tabletkach, chociaż dużo dobrego słyszałam też o działaniu palmy sabałowej, ale ja potrzebowałam czegoś, co zadziała szybciej. Wierzbownica okazała się strzałem w dziesiątkę, bardzo szybko włosy zaczęły nabierać gęstości, już po miesiącu nie było widać prześwitów. Przeszłam też na dietę wegańską, a potem na dietę surową.
Kiedy już udało mi się zapanować nad trądzikiem i łysieniem, pozostał jeszcze problem nieregularnych miesiączek. Znów sięgnęłam po zioła ( tym razem krwawnik), zmieniłam dietę na paleo, czyli wprowadziłam do jadłospisu mięsa i tłuszcze. Dziś jestem zdrowa, regularnie miesiączkuję, nie mam żadnych objawów PCOS, co potwierdziły badania lekarskie. Bardzo ważne jest też minimalizowanie stresu i regularna, ale nieobciążająca aktywność fizyczna: joga, spacery, jazda na rowerze.
Źródła: Wszechnica Żywieniowa SGGW, GdziePoLek.pl, klinika Bocian, klinika Invicta, Youtube