Toksoplazmoza – objawy, leczenie, profilaktyka

Toksoplazmoza to choroba kojarzona przede wszystkim z kotami – powszechnie mówi się o konieczności bezwzględnego unikania tych zwierząt przez kobiety w ciąży ze względu na ryzyko zarażenia się pasożytem mogącym powodować nieodwracalne wady płodu. Jednak nie jest to do końca prawda, a problem toksoplazmozy to kwestia dużo bardziej złożona. Czasem większym zagrożeniem może okazać  się…  zjedzenie niedokładnie umytych warzyw czy niedogotowanego mięsa. Warto wiedzieć o tym schorzeniu jak najwięcej, by być świadomym wiążących się z nim negatywnych konsekwencji, a także wprowadzić działania profilaktyczne – i to nie tylko w ciąży.

Okazuje się, że nawet połowa ludzi na świecie mogła już przejść toksoplazmozę, nawet o tym nie wiedząc – w większości przypadków przebiega ona bowiem zupełnie niezauważalnie, nie dając o sobie znać. I jest to dobra wiadomość, ponieważ zakażenie się pasożytniczym pierwotniakiem Toxoplasma gondii uniemożliwia ponowne zachorowanie w przyszłości. Jeśli więc zbadamy się na obecność przeciwciał i wyniki potwierdzą, że chorobę mamy za sobą, toksoplazmoza nie będzie nam już więcej zagrażać.

„Kocia choroba”? Kilka słów o tym, czy powinniśmy bać się naszych pupili

Wspomniany pierwotniak lubi atakować zwierzęta kotowate – dzieje się tak, jeśli kot zje zarażonego ptaka, gryzonia lub inne upolowane zwierzę. Spożycie takiego mięsa sprawia, że pasożyt zadomawia się w jelitach, tworząc w nich oocysty, które są wydalane razem z kałem. Dlatego największym zagrożeniem są dla nas koty żyjące dziko oraz koty wychodzące. Pupil, który żyje w domu i nie wychodzi na zewnątrz, nie jest dla nas niebezpieczny, ponieważ nie ma okazji do kontaktu z pasożytem, a tym samym do przeniesienia go na człowieka. Jeśli obawiamy się o nasze zdrowie, warto rozwiać wszelkie wątpliwości i poddać zwierzaka badaniom serologicznym, które – w sytuacji, gdy kot miał w przeszłości kontakt z Toxoplasma gondii – wykażą przeciwciała wytworzone przez jego organizm.

Prosta droga do zarażenia, czyli nie tylko kot może być winny

Kontakt z kocimi odchodami jest jedną z kilku przyczyn zakażenia, warto jednak wiedzieć, że wydalone oocysty są w stanie przeżyć w ziemi czy piasku nawet dwa lata – i ciągle stanowić niebezpieczeństwo! Trzeba przyznać, że mit powstały wokół stwarzanego przez koty zagrożenia (szczególnie dla kobiet ciężarnych) jest już mocno zakorzeniony w naszej psychice, przez co nie dostrzegamy innych możliwości zarażenia. A takie opcje są, ponieważ oocysty znajdują się także na… warzywach i owocach! Winne temu są, oczywiście, zwierzęta i owady – koty, muchy czy karaluchy. Istnieje również ryzyko zachorowania po zjedzeniu surowego lub częściowo surowego mięsa wieprzowego czy drobiowego. Pasożyt Toxoplasma gondii może nam też zostać przekazany „w prezencie” przez łożysko matki – stąd powszechny strach przed kontaktem z kotem w czasie ciąży – lub podczas transfuzji krwi czy przeszczepu organu. Na szczęście możemy zarazić się tylko raz. Chyba że mamy wyjątkowego pecha i podczas wakacji za granicą zetkniemy się z innym szczepem tego pasożyta…

Jak uniknąć zarażenia się pierwotniakiem Toxoplasma gondii? Postawmy na profilaktykę

A więc, po pierwsze: by nie przenieść go na jedzenie, myjmy ręce po każdym kontakcie z kocią kuwetą, którą zresztą powinniśmy opróżniać i czyścić codziennie. Pozwoli to zmniejszyć ryzyko zakażenia, nawet jeśli zwierzak jest nosicielem, ponieważ oocysty stają się dla człowieka zagrożeniem dopiero dzień, a nawet kilka dni po wydaleniu ich przez kota. Odpowiednia higiena rąk jest ważna także po zakończeniu prac ogrodowych lub po innym kontakcie z ziemią czy piaskiem, w których mogą znajdować się aktywne komórki pierwotniaka. Dobrym pomysłem w ramach działań profilaktycznych będzie zakładanie rękawic, które ochronią naszą skórę. Starajmy się korzystać z przegotowanej wody, a także dokładnie myjmy przyniesione do domu warzywa i owoce przed ich spożyciem oraz chrońmy je przed kontaktem z owadami takimi jak muchy. Spożywane przez nas mięso powinno być poddane odpowiedniej obróbce termicznej, a deska, której używaliśmy do krojenia, musi zostać dokładnie umyta.

Większość tych działań to proste czynności, o których nie powinniśmy zapominać, jeśli nie chcemy, by pasożyt dostał się do naszego organizmu i namnożył się w nim, osiadając w mięśniach czy układzie nerwowym.

Toksoplazmoza wrodzona. Dlaczego jest tak groźna?

Zarażenie się toksoplazmozą przez matkę w czasie ciąży może skutkować zwiększeniem ryzyka wad wrodzonych u dziecka, a nawet poronieniem. Dlatego przed zajściem w ciążę zaleca się przeprowadzenie badania na obecność przeciwciał w naszym organizmie, a jeśli okaże się, że wcześniej nie przechorowaliśmy tego schorzenia  – badania są powtarzane nawet kilka razy w trakcie całej ciąży. Badanie dziecka polega na sprawdzaniu śladów obecności choroby między innymi w wodach płodowych i krwi pępowinowej.

To, czy dziecko również zostanie zarażone i jak bardzo ucierpi, zależy od trymestru ciąży, w którym doszło do zakażenia Toxoplasma gondii – im jest wcześniej, tym łatwiej zarazić płód, ale ryzyko cięższego przebiegu jest mniejsze. Z kolei im jest później, tym większe jest ryzyko ciężkiego przebiegu, choć maleje zagrożenie, że pasożyt przeniknie do organizmu maleństwa. Jeśli do zakażenia dojdzie w trakcie pierwszego trymestru, może dojść do obumarcia płodu lub poronienia, w drugim trymestrze natomiast do ciężkich wad wrodzonych (takich jak triada Sabina-Pinkertona, czyli: zwapnienie śródmózgowe, zapalenie naczyniówki i siatkówki, a także wodogłowie i małogłowie). Trzeci trymestr to okres, w którym dziecko w większości przechodzi infekcję bez żadnych objawów, choć niewykluczone są między innymi problemy ze wzrokiem czy słuchem nawet kilka lat po porodzie.

Ze względu na to, że do pierwotnego zakażenia może dość wyłącznie raz, to tylko jedna ciąża kobiety stanowi ryzyko dla dziecka. W przypadku kolejnych takiego niebezpieczeństwa już nie będzie, o ile przyszła matka nie ma poważnych problemów zdrowotnych, na przykład nie cierpi na AIDS.

Jak objawia się toksoplazmoza nabyta?

Zazwyczaj się nie objawia, bo przebiega niezauważalnie. Tylko niewielka część pacjentów przechodzi ją w postaci ostrej i wymagającej diagnostyki oraz leczenia infekcji. Po kilku tygodniach po symptomach nie ma już śladu, w organizmie mogą zostać jedynie niegroźne, powstające w naszych tkankach w wyniku działań pasożyta cysty, z którymi nasz układ odpornościowy nie jest w stanie sobie poradzić. Oraz, oczywiście, przeciwciała.

Ostre objawy wymagają diagnostyki w postaci badań serologicznych mogących potwierdzić zakażenie i dających możliwość właściwego leczenia. Diagnostyka powinna prowadzić także do wykluczenia innych chorób, takich jak białaczka czy chłoniaki, ponieważ te problemy mogą wywoływać podobne symptomy. W sytuacji wystąpienia infekcji możemy wyróżnić kilka rodzajów toksoplazmozy:

  • toksoplazmoza oczna – powoduje zapalenie siatkówki i naczyniówki, a czasem nawet pogorszenie widzenia (spotykana najczęściej u dzieci z toksoplazmozą wrodzoną);
  • toksoplazmoza węzłowa – występuje, gdy pasożyt dostaje się do węzłów chłonnych, powodując ich powiększenie i dając objawy przypominające grypę;
  • toksoplazmoza uogólniona – mówimy o niej, gdy dochodzi do zajęcia centralnego układu nerwowego i do powstania zmian zapalnych w takich narządach jak wątroba czy mięsień sercowy, czemu towarzyszą między innymi zawroty głowy czy oczopląs.

Choć powikłania zdarzają się bardzo rzadko, to jednak się zdarzają i mają postać zapaleń – płuc, serca, wątroby, a nawet mózgu. Z największym ryzykiem ciężkiego przebiegu muszą liczyć się osoby po przeszczepach, po terapii przeciwko nowotworowi i podczas terapii kortykosteroidami, a także chorujące na AIDS.

Jak leczy się toksoplazmozę?

Jeśli choroba nie zaatakowała osoby w ciąży czy z problemami z odpornością, nie podejmuje się leczenia skierowanego przeciwko pasożytowi, ponieważ infekcja – często bezobjawowa – przechodzi samoistnie. W innych sytuacjach wprowadza się terapię skojarzoną, podczas której podaje się choremu bakteriostatyczne sulfonamidy  oraz działającą przeciwpasożytniczo pirymetaminę, a także dostarcza się organizmowi właściwą ilość kwasu foliowego. Dzieci monitoruje się przez pierwszy rok życia i bada się przeciwciała wytworzone przez organizm, a w przypadku potwierdzenia zachorowania, nawet przebiegającego bezobjawowo, stosuje się leczenie przez cały pierwszy rok życia, czasem dłużej.

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz